Chciałam tylko przygotować zimowe ubrania mojego syna. Rutynowe zadanie: wyciągnęłam z dna szafy płaszcze, wełniane swetry i szaliki, które leżały tam od wiosny. Skoro zrobiło się chłodno, postanowiłam je odświeżyć.
Dzień był piękny – słoneczny i wietrzny. Cieszyłam się na myśl, że ubrania będą pachniały wiatrem i świeżością. Rozwiesiłam je na sznurze w ogrodzie, tuż przy żywopłocie, i zajęłam się swoimi sprawami. Wieczorem, gdy zdejmowałam suche pranie i wkładałam je do kosza, coś przykuło moją uwagę.
Na mankiecie jednego ze swetrów zauważyłam dziwne, żółto-białe plamki. Były malutkie jak ziarenka maku, skupione w jednym miejscu.

Pierwsza myśl? Kurz, może pyłek z kwiatów. Ale kiedy przyjrzałam się bliżej i zauważyłam, że jedna z plamek się porusza, poczułam, jak zimny dreszcz przebiega mi po plecach.
Zabrałam sweter do domu pod mocną lampę. Wzięłam lupę i wtedy zrozumiałam. To były jaja. I to nie byle jakie… jaja moli ubraniowych. Były mocno przyczepione do włókien wełny.
Dlaczego to się stało? Dopiero później dowiedziałam się, że mole lgną do zapachu wełny i ludzkiego potu (nawet śladowych ilości po praniu).

Suszenie ubrań na zewnątrz, zwłaszcza w pobliżu krzewów i drzew – tak jak u mnie przy żywopłocie – to dla nich otwarte zaproszenie do złożenia jaj. Gdybym tego nie zauważyła, w ciągu kilku dni z jaj wyklułyby się larwy. Te małe pasożyty przegryzają materiał, a dziury widzimy zazwyczaj wtedy, gdy ubrania nie da się już uratować. Co gorsza, inwazja przeniosłaby się na resztę szafy.
Co zrobiłam? (Panika, a potem działanie):
- Ponowne pranie: Wszystko wyprałam jeszcze raz, w najwyższej możliwej temperaturze.
- Prasowanie: Każdy element wyprasowałam gorącym żelazkiem przez wilgotną ściereczkę, by zabić ewentualne przetrwalniki.
- Dezynfekcja szafy: Półki zostały umyte, a cała garderoba przejrzana.
- Obrona: Do szafy trafiła lawenda i drewno cedrowe – mole nienawidzą tych zapachów.
Czego mnie to nauczyło? Podjęłam decyzję: nigdy więcej suszenia wełny na zewnątrz. Od teraz tylko w domu lub na zamkniętym balkonie.

Nie miałam pojęcia, że zwykłe pranie może stanowić zagrożenie. Wystarczyła chwila nieuwagi i jedna mała plamka na rękawie.
Sprawdźcie swoje ubrania, zanim schowacie je do szafy. To, co wygląda na czyste, może być bombą z opóźnionym zapłonem. Lepiej poświęcić 5 minut na oględziny, niż wyrzucić połowę garderoby!